Od wielu lat pisze się i mówi o współpracy z tzw. „trudnym rodzicem”. Czasami nawet etykietujemy go, mówiąc, że jest „roszczeniowy”. Czy takie określenia będą służyły budowaniu relacji, a co za tym idzie będą służyły dobrej współpracy? Co może robić nauczyciel w obszarze współpracy z rodzicami?
Mówiąc o współpracy z rodzicami, trudno pominąć budowanie relacji z ich dzieckiem. Agnieszka Stein przedstawia współpracę z rodzicami w kształcie trójkąta, gdzie wszystkie jego wierzchołki są potrzebne, aby dopełnić całości, a oznaczają one:
- relacje rodzic-nauczyciel,
- relacje uczeń-nauczyciel,
- relacje dziecko-rodzic.
Każda z tych relacji jest równie ważna i bez dbania o relację uczeń-nauczyciel trudno mówić o dobrej współpracy z jego rodzicami. Dlatego nie zapominajmy o tym, żeby o te dwie relacje zadbać równolegle. Kiedy budujemy relację z rodzicem warto wejść w jego buty, pamiętając, że rodzic:
- sam może mieć kiepskie wspomnienia z własnego pobytu w szkole i obawia się, że historia może się powtórzyć i chce uchronić przed tym swoje dziecko,
- w klasach młodszych może mieć kłopot, żeby dziecko pozostało na tak długo w szkole pod opieką dorosłych, których słabo zna, przynajmniej na początku edukacji,
- nigdy nie opowie nam całej historii o swojej rodzinie; pamiętajmy, że znamy tylko tę część, którą rodzic jest gotowy się podzielić.
Kluczowa w budowaniu współpracy z rodzicem jest postawa nauczyciela. Narzekanie na rodziców, że są „trudni”, „roszczeniowi” itp. na nic się zda. Nie zachęcimy ich do współpracy, kiedy będziemy o nich tak myśleć i mówić. Rodzice są jacy są. Nie mamy na nich bezpośredniego wpływu. Im szybciej zdamy sobie z tego sprawę, tym lepiej dla współpracy. Zmiana zawsze zaczyna się od nas, ponieważ w relacji mamy wpływ tylko na siebie. Jeśli chcemy, żeby rodzice zmienili swój sposób komunikowania się z nami, jeśli chcemy, żeby nas szanowali i traktowali z godnością, to muszą tego doświadczać najpierw od nauczyciela. Dlatego warto zadać sobie pytanie: za co ja mogę wziąć odpowiedzialność w budowaniu współpracy z rodzicami?
Podstawy dobrej współpracy
U podstaw dobrej współpracy leżą następujące elementy:
- Zadbanie o dobrą atmosferę, sprzyjającą rozmowie – warto zadbać o dobre i spokojne miejsce do rozmowy, tak aby nikt nam nie przeszkadzał i żeby rodzic nie czuł się jak na przesłuchaniu.
- Takt pedagogiczny, czyli traktowanie rodzica z równą godnością. Zasada równej godności mówi o tym, że rodzic jest tak samo ważny i zasługuje na szacunek, akceptację, życzliwość i uznanie we wzajemnej relacji. Jak mówi Jesper Juul, to traktowanie rodziców poważnie, jak równoległych partnerów.
- Właściwa komunikacja z rodzicami oparta na empatii i słuchaniu. Spokojna i rzeczowa. To mówienie o faktach, bez oskarżania czy oczekiwania, że rodzic ma naprawić dziecko, które sprawia nam kłopot.
Mówienie o faktach
Fakty to to, co zarejestrowałaby kamera, bez oceny, interpretacji czy nakazywania, co rodzic ma zrobić. Z faktami się nie dyskusje, one po prostu są takie, a nie inne, np. „Dziś Staś uderzył Jacka w twarz, kiedy ten chciał od niego pożyczyć temperówkę. Chciałabym, żeby Pani o tym wiedziała”.
I tyle albo aż tyle. Naszym obowiązkiem jest informować rodzica o tym, jak jego dziecko funkcjonuje w szkole, co się dzieje. Informowanie to jedno, dawanie rozwiązań, nakazywanie – to drugie i często mało skuteczne. Dlatego, że kiedy rodzic ma porozmawiać z dzieckiem o zdarzeniu, którego nie był świadkiem i które miało miejsce kilka godzin temu, zwykle sam przeżywa nieprzyjemne emocje, które oddaje dziecku, np. obwinia, karze itp. A dziecko najczęściej nie do końca pamięta o całym zajściu. Komunikaty informujące o faktach to:
- „Ala dziś nie chciała napisać na lekcji notatki. Zależy mi, żeby Pan o tym wiedział.”
- „Staś w ciągu ostatniego tygodnia ani razu nie chciał brać udziału w lekcji, siedział na krześle i przyglądał się jak pracują inni. Myślę, że to ważne, żeby Pani o tym wiedziała.”
Rodzic jako partner
Podoba mi się określenie, które stosuje Agnieszka Stein, że nauczyciel to ekspert, specjalista od metodyki nauczania, od procesu grupowego, a rodzic to specjalista od swojego dziecka, o którym wie dużo i jego wskazówki mogą nam pomóc. Rodzic:
- zna historię dziecka, wie jakie ono miało doświadczenia, co je w życiu spotkało i jak to przeżyło,
- wie, jak reaguje na trudności i porażki i co może mu pomóc,
- wie, jak sobie radzi lub nie radzi z emocjami, co mu pomaga, a co nie, kiedy jest rozregulowane,
- wie, jak można dotrzeć do jego dziecka, kiedy zachowuje się w trudny dla nas sposób.
Jest to bezcenna wiedza dla nauczyciela, ale aby te informacje od rodzica pozyskać, trzeba go traktować jak partnera i więcej pytać i prosić o podpowiedzi, co on by zrobił w danej sytuacji, co według niego będzie dobre, korzystne dla jego dziecka, a co nie.
Mosty i mury we współpracy
Aby być dla rodziców partnerem w rozmowie i budować z nimi dobre relacje, warto zapamiętać, co nam pomaga, a co przeszkadza w relacji.
Mosty w budowaniu relacji:
- Najpierw słuchaj potem pytaj, aby ustalić, co rodzic myśli, co czuje w związku z tym, co od nas usłyszał.
- Ustal z rodzicem wspólne rozumienie słów, które mogą mieć różne znaczenia, np. dobry uczeń, współpracujące dziecko itp. Zdarza się, że niby rozmawiamy o tym samym, ale różnie rozumiemy to, o czym mówimy.
- Bądź otwartym na inny punkt widzenia.
- Dziel się swoimi pomysłami, ale nie dawaj rad. Nasze rady, choć powiedziane z dobrą intencją, rodzic może odebrać jako pouczanie go, co ma zrobić. Zdarza się, że wywołują one złość, irytację, frustrację, nie zawsze wyrażoną wprost. Nie będzie to dobre dla współpracy. Pamiętajmy, że w dawaniu rad ustawiamy się w pozycji tego, który wie lepiej, tego „mądrzejszego”, a rodzic może pomyśleć sobie, „jakim to jestem beznadziejnym rodzicem, że nie jestem w stanie sam poszukać rozwiązań”. Lepiej powiedzieć: „Mam pewien pomysł w tej sprawie, czy chciałaby Pani go usłyszeć?”. Wiem od nauczycieli, że zdarzają się takie sytuacje, że rodzic w swojej bezradności sam prosi o radę i pyta „To co ja mam zrobić?”. Warto wówczas wspólnie się zastanowić, co jest możliwe, a co nie, na co rodzic ma wpływ.
- Staraj się nie formułować pochopnych wniosków. Pamiętaj, że masz dostęp tylko do niektórych informacji.
- Mów otwarcie, czego potrzebujesz, ale pytaj też o potrzeby rodzica. Przydatny jest tu język osobisty, czyli: „ja chcę”, „ja nie chcę”, „to jest dla mnie ważne”, „na tym mi zależy”, „tego potrzebuję”. Istotne jest też dawanie przestrzeni i wysłuchanie rodzica. Co dla niego jest ważne, na czym mu zależy, czego potrzebuje.
- Daj sobie czas na decyzję, jeśli jest taka potrzeba. Jeżeli nie jesteś do czegoś przekonany, zupełnie naturalne jest, że powiesz rodzicowi, że potrzebujesz czasu, żeby się nad czymś zastanowić.
Mury w budowaniu współpracy:
- Zjawisko „wielepka” – „Ja wiem lepiej, co będzie dobre dla Pani dziecka” i oczekiwanie, że rodzic dostosuje się do naszych sugestii i jeszcze nam za to podziękuje.
- Krytykowanie dziecka lub rodzica.
- Porównywanie do innych.
- Udzielanie rad.
- Złe miejsce i czas na spotkanie, rozmowę.
- Niejasne komunikaty, brak doprecyzowania, mówienie językiem oceniającym, językiem TY.
- Brak szacunku do siebie, ale i do rodzica.
- Monolog, w którym pouczamy, co rodzic ma zrobić.
- Obwinianie rodzica za zachowania dziecka czy za trudności, które obserwujemy w klasie.
Atak rodzica – jak reagować?
Przekazywanie informacji o trudnym zachowaniu dziecka jest zawsze dla rodzica stresujące. Duża część z nich odbiera te informacje bardzo osobiście jako zarzut „nie jestem dobrym rodzicem, nie potrafię poradzić sobie z własnym dzieckiem”. Zdarza się, że aby zachować twarz, rodzic zaczyna atakować nauczyciela. Pamiętajmy, że rozmowa o wychowaniu i funkcjonowaniu dziecka w szkole, może być źródłem konfliktu. Kiedy rodzic nas atakuje (krzyczy, krytykuje itp.), naszym obowiązkiem jest zadbać o swoją granicę bez naruszania granicy rodzica. Np. „Nie czuje się dobrze, kiedy Pan podnosi głos. Bardzo mi zależy, żeby Pan mnie wysłuchał. Chciałabym spokojnie porozmawiać”.
Pamiętajmy, że rozmowy z rodzicami wymagają czasu, tutaj pośpiech rodzi tylko napięcie i nie służy słuchaniu. Napięcie sprzyja dawaniu szybkich kontrargumentów i zaprzeczaniu temu, co mówi druga strona.
Dwie postawy w relacji z drugim człowiekiem
(za Agnieszką Stein) Kiedy nawiązujemy relacje z drugim człowiekiem możemy być w jednym z proponowanych nastawień w relacji:
- Empatyczne słuchanie – kiedy autentycznie jesteśmy otwarci na drugą osobę, chcemy ją rozumieć, poczuć, co czuje, z czym się boryka, o czym chciałaby nam powiedzieć, co chce nam przekazać. Chcemy dowiedzieć się, co czuje i jaka jest jej perspektywa.
- Autentyczne wyrażanie siebie – w tej postawie jesteśmy mocno przy sobie i nastawieni na siebie, na to co czujemy, jaki jest nasz punkt widzenia, jaką my mamy perspektywę. Jest to postawa, w której mówimy, argumentujemy, ale mało słuchamy.
Kiedy nauczyciel i rodzic będą w postawie wyrażania siebie, to będzie brakować tego, kto słucha, a to z kolei prowadzi do nieporozumień. Raczej nie będzie tu współpracy, a dojdzie do przerzucania się swoimi argumentami czy racjami. Kiedy chcemy budować współpracę z rodzicem, nie da się być tylko na podstawie wyrażania siebie. Szansę na porozumienie zwiększa bycie w empatycznym słuchaniu.
Pamiętajmy, że dopiero kiedy rodzic poczuje się wysłuchany i uszanowany, kiedy poczuje się bezpiecznie, nie będzie miał potrzeby, żeby się bronić, atakując nas. Wtedy znacznie łatwiej przyjmie to, co ma do powiedzenia nauczyciel, nawet jeśli będą to trudne informacje o jego dziecku.
Źródła
- Notatki własne z webinariów z Agnieszka Stein.