Jakiś czas temu, w jakiejś mało znaczącej broszurze, w tekście adresowanym do rodziców dzieci wczesnoszkolnych, przeczytałam zdanie: “Chwalenie jest obowiązkiem rodziców (dorosłych opiekunów) wobec dzieci”. Skupiłam się na mocnym słowie: “obowiązek”. Wywołało ono we mnie najpierw zdziwienie – “że aż tak?”, a później zachwyt – “właśnie tak!”.
Czy chwalenie dzieci to obowiązek rodziców?
Rozwój dziecka to długotrwały proces, który zaczyna się od pierwszych dni życia. Dziecko przede wszystkim potrzebuje poczucia bezpieczeństwa (bezwarunkowa miłość, akceptacja i zrozumienie), ale również wyzwań (doświadczania świata w całej gamie doznań). Równowaga
pomiędzy tymi obszarami rozwoju daje dziecku poczucie stabilności, wolności, wspiera motywację do poznawania nowego, otwiera na relacje i budowanie więzi tak znaczących w dorosłym życiu.
Rodzic chwaląc dziecko, daje mu odczuć, że jest przy nim, wspiera sukces (jaki by on nie był), docenia wysiłek włożony w aktywność, akcentuje radość z poznawania i doznawania, a więc pomaga dziecku zbudować wysoką samoocenę i poczucie wartości. To mocny fundament na dorosłe życie. A wcześniej, gdy przyjdzie burzliwy nastoletni czas, może być także tarczą ochronną przed błędami, które mogą zaważyć na jakości życia dziecka. Myślę tutaj o tych wszystkich młodych, którzy przeżywając wahania nastroju (niby naturalne w tym wieku), mogą wesprzeć się na mocnym gruncie poczucia wartości, wysokiej samooceny i silnego przekonania, że są kochani. Czy można dziecku dać więcej?
Czy można „przesadzić” z chwaleniem dziecka?
Najbardziej jaskrawym przykładem przekonania, że chwalenie może szkodzić jest historia pewnego rodzeństwa z klasy, której byłam wychowawcą. Usłyszałam kiedyś od jednej z mam: “A ja nie chwalę ciągle moich dzieci, bo to im w głowach przewraca. Zdrowa dyscyplina, jasne wymagania i konsekwencja są najlepszymi metodami wychowania dzieci na silnych i dobrze radzących sobie w życiu ludzi. Chwalenie nie da im tego, bo czyni dzieci słabymi”. Czy aby na pewno?
Myślę, że obawy rodziców są związane ze stereotypem „wychowania bez stresu”, rozumianego jako wychowanie bez stawiania wymagań i przyzwalanie, aby dziecko łamało zasady społeczne. A to nie o takie wychowanie chodzi. Chwalenie dziecka nie wyklucza stawiania granic i wychowania do przestrzegania norm społecznych. Powiedziałabym nawet, że chwalenie dziecka ułatwia mu rozumienie zasadności granic i zachęca do przestrzegania ustalonych zasad. Pewność siebie i zaufanie do swoich możliwości pozwalają mu na myślenie o tym, co można zrobić, aby rozwiązać kłopot, poradzić sobie z trudnościami, presją, wykorzystując swoje zasoby. Wiele z trudnych zachowań dzieci to reakcje obronne organizmu poddanego nadmiernej presji. Zaufanie do siebie, które utrwalane jest także przez odbieranie pochwał od dorosłych, wzmacnia dziecko, powstrzymując wspomniane wyżej reakcje emocjonalne.
Co myśli o sobie dziecko, które nie jest chwalone?
Pochwały wzmacniają dziecko, utwierdzając w nim przekonanie, że jest kochane i akceptowane takim, jakim jest. Jeśli tych pochwał brakuje, będzie o nie zabiegać. Im dłużej dziecko walczy o pochwały rodziców, tym bardziej wzrasta ryzyko, że zbuduje w sobie przekonanie o warunkowości miłości rodziców, a to zaważy na jego rozwoju emocjonalnym. Brak pochwał, albo skąpe chwalenie za wielkie – w odczuciu dziecka – osiągnięcie, buduje przekonanie, że rodzice kochają je tylko wtedy, gdy zachowuje się tak, jak oni chcą, np. osiąga coraz lepsze wyniki, zdobywa nagrody.
Ale nie każde dziecko ma zasoby, aby tych spektakularnych osiągnięć było dużo. Jeśli mimo starań nie daje rady, a ze strony rodziców nie ma wsparcia, nie ma pochwał dla wysiłku, dla zaangażowania, łatwo o niskie poczucie wartości. A stąd już tylko krok do destrukcyjnego myślenia, uderzającego w poczucie wartości. To już nie będzie myślenie: “Mam kłopot z tymi zadaniami”, “Potrzebuję więcej czasu, aby się tego nauczyć”, “To jest zbyt obszerne, muszę to podzielić na mniejsze partie”. Pojawi się myślenie: “Jestem za głupi, żeby nauczyć się rozwiązywać takie zadania”, “Jestem do niczego”, “Jestem słaby”. I to jest niebezpieczne, ponieważ kiedy będzie trudno, kiedy dziecko nie uniesie presji, nie podoła oczekiwaniom rodziców (lub szkoły), kiedy – we własnej ocenie – nie jest warte miłości, sięgnie po rozwiązania, które pozwolą mu poczuć się lepiej i są mu najbliższe. Jakie?
Najczęściej zaczyna się od buntu i łamania zasad, aby dać znać dorosłym, że ustalone przez nich warunki nie są dla dziecka właściwe. To będą kłopoty wychowawcze w szkole (arogancja w zachowaniu, odmowa wykonywania zadań na lekcjach i w domu, lekceważenie obowiązków, konflikty z rówieśnikami i dorosłymi) i w domu (kłopoty w relacjach z rodzeństwem i rodzicami, niechęć do spędzania wspólnie czasu, unikanie rozmów na tematy prywatne). Naturalna potrzeba akceptacji i miłości może wpłynąć na uwikłanie się dziecka w niebezpieczne zachowania, bliskie relacje z ludźmi, dla których będzie tylko łupem.
Jak chwalić dziecko?
Form wyrażania uznania do działań dziecka może być wiele. Poniżej przytaczam kilka przykładów.
1. Wypowiedzi: “Super! Jak pięknie to zrobiłaś!”, “O! Widzę, że jesteś bardzo zadowolony! Gratuluję!”, “Napracowałaś się, co? Ale chyba było warto, bo efekt jest wspaniały, co o tym myślisz?”, “Jesteś zadowolony z wyniku? Bo ja jestem pod wrażeniem!”.
Co wspólnego mają powyższe komunikaty? Dają dziecku informację, że chwalę, ale w tym chwaleniu akcentuje udział dziecka. To ważne, aby dziecko czuło się autorem sukcesu, że doceniamy jej/jego wysiłek włożony w pracę.
2. Oklaski: dziecko przeżywa radość z osiągnięcia, czując się wyjątkowo. To daje poczucie ważności i wyjątkowości, co wpływa wzmacniająco na budowanie odporności psychicznej.
3. Okazywanie uwagi: aktywne słuchanie relacji dziecka z pracy nad jakimś projektem (potakiwanie, stosowanie wykrzykników: “O!”, “No, No!”, Niesamowite!”, utrzymywanie kontaktu wzrokowego z opowiadającym).
4. Zainteresowanie: “Jak przebiega praca?”, “Jesteś zadowolony?”, “Zaprezentujesz efekty, jestem tego bardzo ciekawa…”.
5. Gesty: szczególnie wtedy, gdy słowa mogą przeszkadzać (np. podczas prezentacji, podczas grupowego występu czy innego działania), formą pochwały może być uniesiony kciuk i szeroki uśmiech połączony z obserwacja zmagań dziecka nad wyzwaniem.
6. Dzielenie się radością dziecka i własną z innymi osobami. Ale „chwalić dziecko” to nie to samo, co „chwalić się dzieckiem”. Kiedy opowiadamy o sukcesie syna czy córki osobom z rodziny czy wśród znajomych, dobrze zadbać o to, aby to dziecko mogło samo o nim opowiedzieć czy zaprezentować efekty. Jednak trzeba uwzględnić wrażliwość dziecka. Jedne dzieci z radością zaprezentują występ ze szkoły podczas urodzin dziadka w obecności licznych krewnych, inne zaś zareagują protestem i różnymi reakcjami emocjonalnymi. Lepiej uprzedzić dziecko o takiej możliwości i dostać jego akceptację. To wpłynie na uspokojenie emocji, wzmocni zaufanie dziecka do siebie i pozwoli mu się mentalnie przygotować do tego wydarzenia. Podobnie rzecz się ma z chwaleniem za inne osiągnięcia: im więcej będzie okazji, aby dziecko samo o nich mogło opowiedzieć, tym mocniejsze przekonanie, że to ono jest ich autorem – będzie to miało efekt wzmacniający. Natomiast sytuacje, w których rodzice opowiadają o sukcesach dzieci w ich obecności, ale jakby bez ich udziału, mogą nasunąć myśl, że rodzic chwali się nim, więc jeśli jest powód do chwalenia to rodzic kocha, a co będzie, jeśli takiego powodu zabraknie?
Kocham, więc chwalę
Budowanie wysokiej samooceny i mocnego poczucia wartości dziecka, to długotrwały proces. Chwalenie jest – w mojej ocenie – jednym z istotnych jego elementów. Ale przecież jest jeszcze inny aspekt, na który warto zwrócić uwagę: chwalenie to radość po obu stronach rodzinnego dialogu. Ta radość buduje więzi, czyni nas wszystkich mocniejszymi i bardziej odpornymi na codzienne trudności.
Znany mi pięciolatek podzielił się ze swoją ciocią przekonaniem: “Wiesz, ciociu? Moi rodzice zawsze marzyli, żeby mieć takiego synka jak ja”. Życzę wszystkim czytającym ten tekst Rodzicom, aby ich dzieci czuły, że są spełnionym marzeniem swoich Rodziców.
Maria Tuchowska
Nauczyciel dyplomowany, polonista i teolog. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy z dziećmi i młodzieżą w placówkach integracyjnych różnego poziomu, edukator, coach, przeprowadziła ok. 600 szkoleń z zakresu kompetencji psychospołecznych nauczycieli, prawa oświatowego, pracy z dziećmi i młodzieżą z różnego typu zaburzeniami. Specjalizuje się również w tematyce dotyczącej zagadnień związanych z obecnością rodziców w szkole.